Obsługiwane przez usługę Blogger.

Pojedynek na dwóch płaszczyznach szachowych cz. I


 Wilhelm Steinitz (źródło: welt.de)
W dawnych czasach, gdy środowiska szachistów praktyków oraz kompozytorów szachowych były dość mocno wymieszane (sporo mistrzów gry praktycznej próbowało swoich sił w układaniu zadań szachowych) dochodziło do nietypowych pojedynków. Już w dziewiętnastym wieku zastanawiano się czy jest możliwość organizacji meczu, na możliwie równych zasadach, między mistrzem świata w szachach, a umownym "mistrzem świata" (oficjalnie nie istniał taki tytuł w tamtym stuleciu) w kompozycji szachowej.

Pewien błyskotliwy dżentelmen ze Stanów Zjednoczonych, nazywający się Samuel Loyd (1841 - 1911), wpadł na pomysł organizacji takiego pojedynku, do którego wyzwał ówczesnego czempiona globu Wilhelma Steinitza (1836 - 1900). Postaci tego drugiego pana nie trzeba myślę przedstawiać nikomu, kto interesuje się już bardziej szachami (najbardziej znany jako pierwszy oficjalny mistrz świata w szachach)

Natomiast jeśli chodzi o Loyda, był to człowiek o nieskończonej pomysłowości - uznany twórca łamigłówek, gier logicznych, a przy tym autor wielu zadań szachowych, który "zrewolucjonizował" problemistykę na przełomie XIX oraz XX stulecia. Dość powiedzieć, że do dnia dzisiejszego jego problemy szachowe są często zamieszczane w gazetach, portalach szachowych w celach szkoleniowych.

 Samuel Loyd (źródło: samloyd.com)

W jaki sposób udało się zorganizować ten osobliwy mecz? Jak wyglądały jego kulisy? Kto wyszedł z niego zwycięsko? Na te pytania odpowiedzi udzielił  amerykański problemista Alain Campbell White (1880-1951).
W swojej książce, której tytuł w tłumaczeniu na polski brzmi "Sam Loyd i jego problemy szachowe", wydanej po raz pierwszy w 1913 roku, w takich słowach opisuje całą historię tego pojedynku:

___________________________________________________________________________________

"Nawet szukając ze świecą najpewniej nie udałoby się znaleźć dwóch osobowości o takich odmiennych charakterach jak Loyd i Steinitz. Mistrz świata był szachistą dającym sobie dużo czasu na podejmowanie decyzji w partiach, głębokim w swoich analizach, preferującym ostrożną, solidną grę bez zbędnych fajerwerków na szachownicy. Szybkość, rozmach i błyskotliwość, tak bliska Loydowi i jego filozofii szachów, była dla niego czymś niezrozumiałym.

Każdy szachista, szukający odpowiedzi na pytanie czym różni się gra praktyczna od kompozycji szachowej, mógłby spokojnie przeanalizować osobowości obu tych panów i najprawdopodobniej to wystarczyłoby do zaspokojenia swojego głodu wiedzy.

Mimo błyskotliwości Loyda, Wilhelm Steinitz miał nad nim tę przewagę, że po krótszym bądź dłuższym czasie udałoby się mu w końcu rozwiązać zadanie szachowe jego autorstwa, natomiast Samuel Loyd, przystępując do meczu szachowego, przykładowo na dystansie 50 partii szachowych na równych zasadach (bez handicapów), z dużą dozą prawdopodobieństwa nie byłby w stanie wygrać ani jednej partii z mistrzem świata.

(W rzeczywistości podczas Turnieju Paryskiego w 1867 roku, którego uczestnikami była dwójka bohaterów tego wątku, Steinitz i Loyd rozegrali ze sobą dwie partie, obie wygrane zdecydowanie przez późniejszego mistrza świata. Partie dostępne są do obejrzenia pod tymi linkami: http://www.chessgames.com/perl/chessgame?gid=1255342, http://www.chessgames.com/perl/chessgame?gid=1228240 )

Loyd przy każdej nadarzającej się okazji "męczył" czempiona globu swoimi problemami szachowymi. Po pewnym czasie przyszła mu do głowy idea rozegrania meczu problemowego, który opierałby się na prostej regule: Steinitz musiałby rozwiązać specjalnie przygotowane zadanie szachowe w czasie nie dłuższym niż czas jaki poświęcił Loyd na jego ułożenie. Mistrz świata ochoczo przyjął rzucone mu wyzwanie i na zasadzie umowy dżentelmeńskiej (bez spisywania na papierze warunków meczu) obaj panowie przystąpili do pojedynku.

Nadszedł dzień pojedynku, wszystko było już przygotowane, sekundomierze nastawione i ogłoszono ruszenie czasu. Po 10 minutach zatrzymano czas po tym jak Loyd stwierdził, że ma już przygotowane zadanie z pozycją początkową jak poniżej:



Białe zaczynają i matują w trzech posunięciach
Opublikowane w New York Evening Telegram, 1885

Zadanie nie przedstawiało sobą jakiejś szczególnej trudności, jednak z kilkoma możliwości gry, które należało sprawdzić przy rozwiązaniu, amerykański problemista mógł czuć się usatysfakcjonowany z owocu swojej pracy. Jego pewność siebie rosła z każdym kolejnym tykaniem wskazówki zegarka.

Jednak po pięciu minutach owa pewność siebie prysła, bo było już po wszystkim - Steinitzowi udało się znaleźć w tym czasie prawidłowe rozwiązanie. Jak przystało na szachowego czempiona i osobę kulturalną, w samych superlatywach wypowiedział się na temat zadania, jak również talentu twórczego Samuela Loyda(...)"

___________________________________________________________________________________

Druga odsłona (można powiedzieć runda rewanżowa) tego pojedynku miała miejsce około dwóch miesięcy później. Co wydarzyło się w tamtym okresie i jaki to miało wpływ na późniejsze relacje osobiste między dwoma panami - o tym w następnym poście.
Cdn.

0 komentarze :

Prześlij komentarz